niedziela, 6 października 2013
Kto się boi kani?
Okoliczne lasy obfitują w grzyby. Zebraliśmy więc sporo prawdziwków, podgrzybków brunatnych, kozaków i "modrzewianek". Natrafiliśmy tez na wyjątkowej urody kanie. Przyrządzamy je w najprostszy z możliwych sposób smażąc na maśle.
Trochę za późno trafił w nasze ręce przepis na zupe z tych grzybów....
Przepis jak ugotować zupę z "sów" (tak ten grzyb jest nazywany m.in w Wielkopolsce) znajdzie na blogu Book&Cooking
Podobno miłośnicy grzybów dzielą się na dwie grupy. Jedna grzyby zbiera, a druga czyści. U nas na ganku największy łowca grzybów robi jedno i drugie. Patrz poniżej. Inni grzybiarze mogą w tym czasie odpocząć po przedzieraniu się przez leśne ostępy
Subskrybuj:
Komentarze do posta (Atom)
My też zawsze robiliśmy sowy na maśle, teraz też praktykujemy zupę i sowy a'la wątróbka, lub w jajku i bułce tartej:)
OdpowiedzUsuńA zbiory pokaźne:)
Ach ta zupa z "sów". Poproszę jedna znajoma autorkę książek, żeby wprowadziła ją do jakiejś powieści.
OdpowiedzUsuńMoże będzie się cieszyć powodzeniem:)
UsuńAle blogerzy musza pomóc w dotarciu do czytelnika ;)
OdpowiedzUsuńJakie piękne! Kanie robią wrażenie - Franek aż jęknął z zachwytu na ich widok! Oj poszłabym do lasu...
OdpowiedzUsuńTo jeszcze jest szansa na wycieczkę i udane zbiory, bo pogoda dopisuje
OdpowiedzUsuń